01/ . . /44/

 


29 maja 1995
 

Część 1

Witam. Nazywam się Dean i siedzę w celi śmierci więzienia San Quentin. Nie mam zamiaru dyskutować tu o moim przypadku, bo nie to jest powodem, dla którego zgodziłem się prowadzić tę stronę. Nie czułbym się dobrze używając tego miejsca do skupienia uwagi na sobie, to nie ja jestem tu najważniejszy. Moim celem jest ukazanie Wam wymiaru sprawiedliwości i kary śmierci z innej perspektywy - mam nadzieję, że będę w stanie tego dokonać. Wszyscy słyszeliście już, co media czy politycy mają do powiedzenia w kwestii zbrodni i kary śmierci. Być może ja będę w stanie nieco zbalansować te opinie.

Choć powiedziałem, że nie zamierzam tu mówić o moim przypadku, chcę tylko zaznaczyć, że nie przyznaję się do popełnienia zbrodni, za jakie siedzę w celi śmierci. Uważam, że to istotne, by wspomnieć o tym tutaj, bo moja sytuacja po części wpływa na opinie, które będę wyrażał na tej stronie.

Kiedy Ed i ja przedyskutowaliśmy kwestię stworzenia tej strony, odłożyłem słuchawkę i zacząłem myśleć w co właściwie się wpakowałem. Próbować wyjaśnić, czym właściwie jest życie w celi śmierci, walczyć w sądzie i do tego nadal nie pozwolić sobie zwariować... Jedną z najtrudniejszych rzeczy jest utrzymanie dystansu i niepozwolenie, by zawładnął Tobą ten straszliwy nacisk i stres, z którym masz do czynienia - nie tylko po to, by poradzić sobie z systemem, ale też po to, żeby pozostać przy życiu przez kolejny dzień tutaj.

Są tu ludzie, którzy w końcu się poddają i popełniają samobójstwa, inni powoli popadają w szaleństwo i kończą na lekach. Celem władz więzienia jest utrzymanie skazanych przy życiu aż do momentu, kiedy odbędzie się egzekucja - psychotropy pomagają w jego osiągnięciu.

Po rozmowie z Edem nie miałem pojęcia od czego właściwie zacząć, co i jak Wam opowiedzieć. Tak wiele mechanizmów składa się na działanie systemu więziennego, że mam poważne wątpliwości czy to w ogóle możliwe, by sensownie wyjaśnić jak to wszystko wygląda. To tak, jakby ktoś z obcego kraju spytał, jaka właściwie jest Ameryka. Możesz dać generalną odpowiedź, ale kiedy przychodzi do mówienia o szczegółach, które tak naprawdę stanowią sedno sprawy, po prostu nie możesz znaleźć słów, by odpowiednio te szczegóły opisać. Najlepszym, co mogę zrobić, jest opowiedzieć Wam o niektórych moich doświadczeniach i obserwacjach i pozwolić Wam na wyciągnięcie na tej podstawie własnych wniosków.

Nie mogę mówić za nikogo innego w celi śmierci czy w więzieniu w ogóle i nie mam zamiaru tego robić. Każdy, kto przechodził przez to wszystko, ma inne doświadczenia i inne opinie o tym szalonym środowisku, w którym próbujemy przetrwać. Mimo wszystko - jesteście skazani na mnie, a ja, choć będę usiłował być obiektywny, nie będę w stanie wyeliminować subiektywizmu z większości tego, o czym będę tu pisał. Możecie traktować to, co mówię, z przymróżeniem oka, możecie myśleć, że pieprzę głupoty, możecie się ze mną zgadzać - proszę Was tylko o to, żebyście powstrzymali się od osądu, zanim nie usłyszycie tego, co mam Wam do powiedzenia. Według mediów 80% społeczeństwa popiera karę śmierci, a skoro większość z nas tańczy tak, jak nam media zagrają, mogę się domyślać, że raczej nie współczujecie ani mi, ani nikomu innemu z celi śmierci. Wszystko, o co Was proszę, to otwartość na to, co chcę powiedzieć.

Istnieje ogólne przekonanie, że ludzie w celach smierci to dzikie zwierzęta, które powinno się trzymać w klatkach i wyeliminować tak szybko, jak to tylko możliwe. Słyszałem nawet w talk showach, że ludzie są za postawieniem krzesła elektrycznego w sali sądowej, by zaraz po wydaniu wyroku przypiąć do niego skazanego i na miejscu usmażyć. Nieważne, że w systemie zdarzają się błędy, co z tego, że kilku niewinnych ludzi zostanie zabitych, skoro dzięki temu pozbędziemy się tylu zbrodniarzy. Wbrew powszechnym opiniom - większość ludzi w celach śmierci jest zupełnie normalna. Są tacy, od których nigdy bym się nie odwrócił. Większość więźniów tutaj to wcale nie toczący pianę z pyska lunatycy czy mordercy o zimnej krwi - choć są i takie przypadki.

Jeśli ktoś ma do mnie jakieś pytania, zrobię co mogę, by na nie odpowiedzieć. Możecie je wysyłać na adres podany na tej stronie. Jakieś 3-4 tygodnie po dotarciu korespondencji do więzienia, trafia ona w moje ręce. Bądźcie więc cierpliwi, a ja postaram się odpowiadać. Nie będę mówił o mojej sprawie, życiu prywatnym czy czymkolwiek innym, co mogłoby być uznane za służące mi w jakikolwiek sposób. Chętnie opowiem za to o życiu tutaj i innych powiązanych kwestiach, jeśli tylko chcecie o nie pytać. Nie bądźcie zawiedzeni, jeśli odpowiedź zajmie mi nieco czasu. Ponadto, jeśli zadacie mi zbyt wiele pytań, nie każdemu będę w stanie odpowiedzieć. To nieco bezczelne z mojej strony, ale staram się po prostu wziąć pod uwagę wszystkie możliwości.

Zanim skończę, ostatnia kwestia: mówienie, że będę prowadził tę stronę tak długo, jak długo będę w stanie, to wcale nie objaw mojej paranoi. Nie mam wątpliwości, że ucierpię w więzieniu za prowadzenie tej działalności. Ludziom, którzy zadarli z systemem, robi się okropne rzeczy. Władze więzienia nie chcą, by ktokolwiek mówił, jak naprawdę wygląda życie tutaj, albo jak działa system. Mogą znaleźć sposób, by odciąć mnie od świata - jeśli tak się stanie, Ed Was poinformuje. To nie tak, że usiłuję dać Wam fałszywy obraz czegokolwiek. Nie ma takiej potrzeby - prawda w zupełności wystarczy. Będę pisał tak długo, jak będę mógł i czekał niecierpliwie na każdą możliwość kontaktu z Wami.

Pokój,
Dean